Dzień w Pradze

Dzisiaj zabieram Was na jednodniową wycieczkę do Pragi. Jedna z pierwszych pozycji na mojej podróżniczej liście marzeń, ze względu na bajeczną architekturę i pozytywny klimat, znany niegdyś jedynie z czeskiego kina.

Kiedy? 13 sierpnia 2012

Praga była wówczas jednym z punktów trasy krótkich i intensywnych wakacji: Wrocław – Kudowa Zdrój – Praga – Skalne Miasto. Zwiedzanie czeskiej stolicy odbyło się w trybie Park & Ride. Po dojeździe samochodem został on zaparkowany na wylocie Pragi na parkingu P+R, po czym nastąpiła przesiadka „na metro”. Reszta to piechtobus mieszany z tramwajami i tak przez kilka godzin, bez przewodnika, przed siebie.

Spacer po Pradze

Rynek Staromiejski w Pradze

Tak naprawdę wycieczka rozpoczęła się od wizyty w salonie z samochodami luksusowymi na przedmieściach. Odwrócę kolejność w poście i pokażę je na zakończenie. Pamiętam, że to był pierwszy widok, jaki ujrzałam, zaraz po wyjściu z docelowej stacji metra:

Nie będę bawić się w przewodnika i nazywać wszelkich zabytków czy placów, bo przyznaję, nie mam tej wiedzy. Zwiedzanko było absolutnie spontaniczne i pozbawione przygotowania. To, co było najważniejsze, to wizyta na Moście św. Karola i podziwianie kolorowych kamienic znanych z filmów z bliska. Standardowo, urzekły mnie także aranżacje restauracji i pubów.

I te czeskie nazwy… Restaurace u dvou kocek 🙂
Klimatyczna kwiaciarnia
Mały bar „U Viaduktu”, wówczas Kozel to był czeski rarytas, ciężko dostępny, teraz na stałe w Biedrze

Czas na spacer po placach i ulicach Pragi, aby zobaczyć to, co w niej najpiękniejsze – architekturę! Mama mi zawsze mówiła, że Praga szybko się poddała podczas wojny, w przeciwieństwie do naszej krwawej walecznej Warszawy, dlatego ma jedną z najpiękniej zachowanych i okazałych starówek. Szkoda, że bohaterstwo tyle traci, a najwięcej zyskują najsłabsi…

Kamienice, drzewa, kanał… Bajeczne połączenie! Stałam tam i czułam się jak w bajce
Ta ściana, budynek, wejście – urzekły mnie
Cudowny przystanek tramwajowy, tuż za tunelem – i tak w obydwie strony
A w tramwaju było słychać… „czesni zastavka” 🙂
Ogólnie tramwaje w ciasnych ulicach, na kocich łbach, wyłaniające się zza zakrętu – zawsze robią klimat i wrażenie
Parę zbliżeń

Most św. Karola i Wełtawa

Jest i on – Most św. Karola. Sławny, piękny, jedyny w swoim rodzaju. Fotograficzne marzenie na wizytę o świcie we mgle – może kiedyś się spełni!

I pełnia życia na rzece Wełtawa. Mnóstwo turystów, tramwajów wodnych, loty balonem, zwiedzanie, biesiadowanie…

Ze specjalnymi pozdrowieniami dla jednej z moich najlepszych koleżanek ze studiów – Ani z Słupska, na którą mówię Brechova 🙂

Czeski Kubuś to Kubik

Ostatnie kroki na spacerze w Pradze…

A to ja, zmęczona po całym dniu latania z aparatem w upale 😀

I nieuchronnie zbliża się zachód słońca i koniec wycieczki. Nie mogłam się zdecydować, które z poniższych dwóch zdjęć wybrać:

Słońce w Pradze coraz niżej

Pamiątka z Czech

A na koniec to, co tygryski lubią najbardziej. Czeskie piwo słynie z dobrego niepowtarzalnego smaku, to się człowiek na do widzenia zaopatrzył w tę jakże praktyczną pamiątkę. W tamtych czasach nie było jeszcze takiej mody na piwa niszowe, kraftowe, browary regionalne, a i czeskie przysmaki nie były u nas tak łatwo dostępne. Teraz Kozel czy Staropramen (mam wątpliwości co do jakości znanej z Czech) kupisz w każdej Biedrze, wtedy warto było przywieźć, mając ku temu okazję.

Stella Artois to mój faworyt
Pito w środku było pozytywnym zaskoczeniem, najtańsze, wychodzi na polskie niecały 1 zł, a okazało się smakować bardzo dobrze, w czołówce!
Kozel – teraz norma, wtedy rarytas
Staropramen – wówczas najpopularniejszy komercyjnie w Czechach, a Polsce też średnio dostępny, teraz – bez problemu
O tym piwie nic nie pamiętam 🙂

Wizyta w salonie samochodowym

A na koniec w bonusie kilka samochodów z wyższej półki, które odwiedziliśmy na samym początku wycieczki po Pradze. Nic specjalnego, parę Ferrari i Lamborghini, ale salon ładny.