Nastrój świąteczny 2022

Kolejny rok z rzędu buduję nastrój świąteczny w domowym zaciszu. Wydaje mi się, że edycja 2022 wyszła najbogatsza, pod kątem wnętrzarskim, kulinarnym i prezentowym 🤗.

Oczekiwanie na święta

Co roku powtarzam, że najwięcej przyjemności daje mi czas oczekiwania na święta i tak jest chyba ze wszystkim. Okres przygotowań i przysłowiowe skreślanie dni w kalendarzu niesie ze sobą więcej ekscytacji niż sam czas przeżywania właściwego momentu. Przynajmniej tak to działa u mnie i nie do końca to rozumiem.

Oznacza to jednak, że właściwie cały grudzień jest okraszony magią i radością, przynajmniej jeśli chodzi o aspekt świąteczny.

Jeśli ktokolwiek to czyta i ma mnie za osobę odklejoną, to niech się nie zwiedzie i przypomni sobie, że nie piszę tego bloga po to, aby opowiadać całe swoje życie, ale żeby zapisywać wspomnienia, które są dla mnie ciepłe i pozytywne. Mam w życiu wiele problemów i niestety często nie błahych, ale nie zamierzam ich odkrywać światu. Czy zatem jestem zakłamana? Ani trochę. Tworzenie mojej przytulnej przestrzeni, jaką jest „Girl on ride” to mój osobisty relaks i zapisywanie wspomnień, z dala od szarej codzienności. A ponieważ kocham nastrój świąteczny, to odsłaniam go w pozytywnej krasie i musicie mi uwierzyć na słowo, że pomiędzy ubieraniem choinki, odpalaniem choinki i światełek mam też mnóstwo trosk i obowiązków.

Wróćmy zatem do magicznego czasu oczekiwania. Co mu towarzyszyło w 2022 roku? Trochę śniegu, pierwsza impreza świąteczna w nowej pracy, obiad świąteczny, wyjątkowy kalendarz, pierwszy jarmark w Sochaczewie i szykowanie prezentów.

W związku z ociepleniem klimatu z roku na rok tracimy coraz więcej zimy. Marzenia o białych świętach pozostają w dzisiejszych czasach tylko marzeniami, choć w 2022 roku można było chociaż przez parę dni zaznać bajkowego krajobrazu i poczuć ten urok…

Kolejna powtarzalna (znacznie bardziej niż śnieg niestety) w grudniu to impreza firmowa. O nastrajaniu się na święta w pracy pisałam w osobnym poście. Na dzień dzisiejszy dołożyłabym do niego wzmiankę o wielkomiejskich „Xmas party”, które moim zdaniem nie mają ze świętami nic wspólnego. Impreza w głośnym klubie ze świątecznymi dekoracjami zdecydowania nie jest tą magią, którą głoszę na łamach swojego bloga. Znacznie lepiej wspominam przerwę w pracy na rzecz aromatycznego cateringu rozstawionego na korytarzu firmy czy w sali konferencyjnej, pogaduchy przy pierogach czy wspólne tematyczne śniadanie na open space. Tym razem trafiłam do firmy, gdzie w tego typu eventach chodzi o lans i przepych w klubowej tanecznej atmosferze. Firma jest super, ale jej styl imprezowania to totalnie nie moje klimaty.

Natomiast ludzi poznałam jak zawsze świetnych i miło było spędzić z nimi trochę czasu po godzinach. To moja pierwsza i najlepsza ekipa w tej pracy. Wrzucam na pamiątkę parę ujęć ze świątecznego klubu „Sen”.

Za to jedzenie było niezłe. Najchętniej sięgałam po tatara.

Zapamiętam również na zawsze smak powitalnego drinka. Na wyjściu z windy na piętrze klubu kelnerzy czekali z powitalnymi drinkami. W menu miały nazwę „drink piernikowy”. Miał jasny białawy kolor, prawdopodobnie alkoholem bazowym była wódka, a podczas picia eksplodował aromat korzennych przypraw. To był absolutnie cudowny świąteczny smak i mimo gęstych poszukiwań w sieci nie udało mi się odnaleźć przepisu na coś podobnego.

A o co chodzi z wyjątkowym kalendarzem? Jako miłośniczka natury i lokalnej Puszczy Kampinoskiej obserwuję tematyczne posty na fb. Pewnego dnia tego roku opublikowano post ze zdjęciem malutkiego nowonarodzonego dziko w puszczy łosia. Zdjęcie zwierzęcia było przeurocze i wywołało falę zachwytu, a równie ujmująca co jego wygląd była treść posta. Autor nazwał go… ŁOSINEK! Czy taki wyraz w ogóle istnieje? Jeśli nie, proszę natychmiast go dodać do oficjalnego języka polskiego! Wnioskując po komentarzach, większość ludzi nie miała zielonego pojęcia, jak wygląda malutki łoś, a ja razem z nimi. I żaden z nas nie przypuszczał, jak cudowne jest to stworzenie.

Ta historia ma ciąg dalszy. W grudniu. Pewnego dnia pracownik KPN wrzucił na fb zdjęcie kalendarza 2023 ze słynnym zdjęciem łosinka i ogłosił, że ma na rozdanie ograniczony nakład, na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. Kalendarz należało odebrać osobiście w biurze KPN w Izabelinie. Oczywiście, że się zgłosiłam i następnego dnia przed pracą sunęłam w swojej Corsie do jednego z moich ulubionych miejsc, by odebrać to cudo. Jazda przez malownicze tereny wokół Puszczy ze świąteczną muzyką w głośnikach wywołało we mnie początki świątecznego nastroju, choć był to dopiero początek grudnia.

I tak zdobyłam najpiękniejszy kalendarz z łosinkiem, który rozpoczął grudniową falę świątecznej radości.

Co jeszcze wprawiło mnie w nastrój świąteczny? Coroczne pieczenie pachnących pierniczków, a jakże.

W tym roku spełniłam odwieczną wizję i umieściłam je w ślicznym słoju. To tworzy niezastąpioną dekorację świąteczną.

Prezenty

O szykowaniu i otrzymywaniu prezentów piszę rok w rok, bo nie przestaje mnie to cieszyć 🤭.

Jeśli chodzi o chrześnicę, w tym roku postawiłam na książki. Pierwsza z nich to anglojęzyczna „The Gruffalo’s Child”. To druga część, pierwszą wręczyliśmy z Mikołajem rok temu. Była polecana jako przyjemna nauką angielskiego dla dzieci i faktycznie, teksty oraz ilustracje mocno przypadły mi do gustu.

Druga pozycja to „Święty Mikołaj. I ty możesz mu pomóc!” Ludzie, co to jest za magia świąt! Gdybym jako dziecko otrzymała coś takiego, przepadłabym i oszalała z radości! To jest po prostu arcydzieło i najlepszy przepis na budowanie świątecznej atmosfery. Treść książki opiera się na podróży Mikołaja do dzieci. Pokazuje, co chowa w saniach, jak o nie dba, czym karmi renifery, jak wygląda mapa nieba, jak technicznie lądować na poszczególnych dachach, jak pokonywać kominy. Podpowiada, co należy pozostawić mu jako smakołyk. Wszystko jest oprawione nietuzinkową formą graficzną z ruchomymi elementami. Odkrywamy zakładki, kręcimy kółkiem, przesuwamy kartoniki… niesamowity świąteczny experience! W środku znajdzie się nawet prosta świąteczna gra planszowa, po której można poruszać się pionkiem. Powiadam wam, istny cud miód dla dzieciaków, które wierzą w Świętego Mikołaja lub po prostu kochają święta… tak jak ja!

Pokażę kilka stron, żeby było wiadomo, czym się zachwycam. Absolutnie polecam tę książkę na prezent!

Jakie prezenty jadalne przyszykowałam w tym roku? Wysokoprocentowe 🤭. Tak jak w poprzednich latach ładowałam do słoików dynię w occie lub dżem, tak w tym roku nalewałam do buteleczek esencjonalne limoncello na bazie ginu. Dawałam w prezencie wraz z własnoręcznie upieczonymi piernikami.

Co ja znalazłam pod choinką? Same wspaniałości!

Moja cudowna koleżanka Aga rozpieściła mnie jak co roku, bo dostałam od niej zestaw smakowych miodów, świecznik, bombki-renifery, domowej roboty sok z kwiatów czarnego bzu i suszone grzyby!!! Czy wy to rozumiecie?! Szalona! Absolutnie luksusowe smakołyki od serca, coś pięknego!

Piernikowy miód – idealny do grzańca!

Od rodziny dostałam czekoladę, dyfuzor i eteryczne olejki zapachowe „DEstress” i „GOOD vibes” od pachnącej szafy, cudowne! Uwielbiam je odpalać na wieczór, są relaksujące. Do tego dzieła mojej chrześnicy z koralików – tym razem laska cukrowa i konik na biegunach. Prześliczne 🥹, będą zdobić mój świąteczny świat przez następne lata.

Życzenia od dzieci są takie urocze…

Od ukochanego dostałam perfumy, o których od dawna marzyłam. Nie pamiętam, od kiedy, ale od niedawna dajemy sobie pod choinkę perfumy. To bardzo drogi prezent, ale nie widzę w tym problemu. Dlaczego? Dlatego, że oboje kupujemy sobie raz w roku lepsze perfumy. Zużywamy je i kupujemy następne. Zamiast każdy samemu sobie, po prostu kupujemy je sobie nawzajem, a papier świąteczny i otwieranie tego pod choinką daje nam efekt radości.

Dostałam też prezent-niespodziankę od mojej koleżanki z Austrii na urodziny – herbaciany kalenmdarz adwentowy! Odkrywałam go razem ze swoim czekoladowym 🤗. Na Sylwestra dostaliśmy z kolei od koleżanki Asi ciasto z serduszkiem!

Wystrój świąteczny

Taki sam, a jednak inny, bo… w tym roku w końcu mamy jadalnię! Nasz salon przeszedł metamorfozę, wymienliśmy podłogę (z konieczności) oraz meble. Dlatego ta sama choinka i te same dekoracje co zawsze, prezentują się jednak inaczej!

W sypialni czarna pościel świąteczna.

Nasza radosna choinka, chyba ostatni raz w zielonych światełkach:

Na choince zawitały 3 szklane bombki z polskiej fabryki bombek: kot, pies i Fiat 126p (maluch)!

Świeczki muszą być 🤗.

A na koniec początek przygody z czytaniem. Czytanie świątecznej powieści w akompaniamencie mandarynek, grzańca, herbaty zimowej lub kakao, w blasku świecy – to jest dopiero podbicie nastroju świątecznego! Ale o tym kiedy indziej!